nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło

nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło



dziś ostatnie zajęcia w szkołach, w zeszłym tygodniu w pracowni. 
wszystko powoli się zatrzymuję by skupić się na tym co najważniejsze.

kilka razy płakałam w tym miesiącu ze wzruszenia...
pierwszy raz kiedy Karol, lat 8 przyniósł na zajęcia do pracowni wiolonczele i grał specjalnie dla nas kolędy, 
 gdy otworzyłam kopertę od jednej z uczestniczek warsztatów szkolnych, w której był mój autoportret z długimi rzęsami i wiadomość:

"moim zdaniem jesteś superancka, miła, kreatywna, pomysłowa i fajna" : ) , powiesiłam sobie w widocznym miejscu na wypadek gdybym zapomniała : )

i dziś, gdy dzieci śpiewały pastorałkę Arki Noego "Narodził się w stajence"

są tam takie słowa:

Narodził się w stajence 
Chociaż mieszkał w niebie
tak bardzo kocha mnie
Tak bardzo kocha ciebie.

śpiewając ostatni wers wskazywały na mnie, 
że kocha mnie...
ależ były przekonujące!: )

Poniżej jedna z nielicznych świątecznych prac, które wykonałam w tym roku.
Niech SŁOWO STANIE SIĘ CIAŁEM w Waszym życiu! 
i wiary w to, że KOCHA CIEBIE. : )












szary duet

szary duet


szary duet . 
masa kolorowych papierów na stole, 
a moje ręce same sięgają po te szarobure.
minimalizm to jest to czego potrzebuje moja głowa, 
w której tak wiele rzeczy dzieje się na raz.   
tęsknie za klarownością, za tym żeby nadążyć za tym co się we mnie dzieje...
zorientować się w tym, oddzielić rzeczywistość od fikcyjnych historii bez happy endu, które moja głowa ostatnio mnoży na potęgę. 
gdyby tak pozbyć się wszelkiego nadbagażu...






o smakowaniu

o smakowaniu



Jesień...i to jaka! 
Mam za oknem drzewo, które jest żółtym dziełem sztuki na tle błękitnego nieba. 
Kilka dni, tylko kilka dni takie będzie... 
przypomniała mi się roślina z "Oskara i Pani Róży", ta która żyła tylko jeden dzień. 
tak trudno jest się zatrzymać i cieszyć tym co jest.
 Moja głowa wciąż mnie ciągnie tam gdzie nie da się już nic zrobić, 
albo tam gdzie jeszcze nie da się nic zrobić. 
Miałam wiele pragnień i nadal wiele mam...odkrywam jednak, że przez to, że miewam ich tak wiele na raz, nie potrafię się zatrzymać i smakować...     
Wiele rzeczy ucieka, ważnych rzeczy, choć pozornie nieistotnych...
taka na przykład pracownia plastyczna...
dzieci przychodzą, tworzą  brudzą się, cieszą...wieszamy prace na ścianie wystaw...
szukają potwierdzenia, czy to dobre co zrobiłem? czy ładne? czy najładniejsze?  
mówię, że ładne, że najładniejsze, że wyjątkowe...staram się wszystko widzieć. 
jednak o ile większą moc mają słowa mamy i taty, którzy wejdą, żeby odnaleźć tą jedną pracę!  
dzieci zapraszają rodziców...jedni wchodzą, inni zerkną w przelocie, jeszcze inni za bardzo się spieszą...
to tylko chwila, ale JAKA!!!
z takich chwil buduje się przekonanie, że to co robię jest ważne, ma wartość, 
że ja jestem ważny! na tyle ważny, żeby poświecić mi czas.
myślę o zawieszeniu w drzwiach pracowni informacji, że oglądanie prac dzieci wiszących na wystawie jest obowiązkowe! : )



a poniżej jedna z nielicznych kartek, które ostatnio wykonałam...
o przyjaźni w jesiennej oprawie.






Ten blog kontynuuje swoją działalność pod nowym adresem. 
Wypatrujemy was tam i serdecznie zapraszamy! : )


Copyright © 2014 SłowoTwory , Blogger